Gotyckie miasta

Cz. 2. Mury nad Widawą

Wielki boom urbanistyczny w połowie XIII wieku, w czasie którego założono większość śląskich miast w krótkim czasie zrodził nową konieczność. Mieszczanie potrzebowali bezpieczeństwa – wielu miało w pamięci wielki najazd tatarski w 1241 roku, który spustoszył kraj. A najazdy mongolskie wcale nie ustawały, na szczęście nie docierały na Śląsk, ale już małopolskie miasta były wielokrotnie łupione. Realne zagrożenie wciąż istniało. Innym, dużo częstszą przykrością dla mieszczan były lokalne waśnie toczone przez śląskich Piastów, którzy najeżdżali się nawzajem wielokrotnie, walcząc o coraz mniejsze skrawki rozdrobnionego Śląska. Co gorsza potrafili nawet ściągnąć na swe małe wojny wojska zza granicy. I tak, począwszy od najbogatszych, a skończywszy na najmniejszych, niemal wszystkie śląskie miasta zostały otoczone murami.

W naszej okolicy Brzeg miał już swoje mury na krótko przed 1300 rokiem, podobnie w Grodkowie powstały w latach 1298-1031. W przeciągu XIV wieku prawie wszystkie miasta na Śląsku posiadały solidne umocnienia, nie miały ich tylko najmniejsze miasteczka, takie jak Lewin czy Skorogoszcz.

W Namysłowie w tym czasie prawdopodobnie otrzymał jedynie umocnienia drewniane, ponieważ budowę murów zlecił dopiero ówczesny właściciel miasta, cesarz Karol IV dopiero w 1350 r. Tak jak w innym przypadkach rozpoczęto od stawiania na całym obwodzie kamienno-ceglanego muru, a dopiero potem powstawały wzmocnienia w postaci wież przy bramach i baszt. Wiemy, że w 1371 r. były już gotowe dwie bramy, więc można uznać, że zakończył się tym pierwszy etap gwarantujący, że do miasta nie wtargną nieproszeni goście. Następne wiadomości mamy z 1388 roku, kiedy pojawia się Brama Wodna, w następnych dziesięcioleciach, aż do 1415 roku, powstają baszty, podwyższane zostają wieże.

Słynna obrona

Swój egzamin mury przeszły w czasie najazdu husytów w 1428 roku. Mimo oblężenia, najeźcom nie udało się zdobyć miasta, a wiadomo, że tylko kilka najsilniejszych miast odparło obronę. Do sukcesu, prócz dobrze utrzymanego systemu obronnego, przyczyniła się zdecydowana postawa mieszczan, wszak wiadomo, iż w innych miastach nie słabe mury, ale niezdecydowanie obrońców doprowadzało do klęski. Namysłów w ten sposób uniknął bezprzykładnych okrucieństw, jakie towarzyszyły husyckim wojnom.

Druga linia

Coś co wyróżnia Namysłów spośród innych miast, była druga linia gotyckiego muru, którą dobudowano w latach 1471-1497, a więc około sto lat później. Mury te zbudowane około 20 metrów na zewnątrz starszego pierścienia, były niższe. Niższe po to, by obrońcy w dalszym ciągu mogli prowadzić ostrzał z baszt i wież. Taki drugi pierścień powstał w czasach, gdy coraz większe znaczenie miała prymitywna co prawda, ale skuteczna artyleria. Niewiele miast posiadało takie rozwiązanie już w XV wieku. Zewnętrzny mur wyposażony został w półokrągłe basteje – basteja to taka niziutka wieża o grubych murach, gdzie można ustawić własną artylerię. Z biegiem czasu basteje przeobrażały się w ziemne bastiony, ale dotyczyło to tylko największych ówczesnych miast: np. Wrocławia czy Brzegu.

Spacer międzymurzem

To wszystko o czym piszę, to nie jest jedynie historia. Dzięki temu, iż Namysłów uniknął w późniejszym czasie roli twierdzy, prawie cały XIX i XV-wieczny układ zachował się do dziś. Nieważne, gdzie rozpoczniemy wycieczkę, bowiem mury istnieją prawie na całej długości. To nie są fragmenciki, to ponad kilometr wysokiego muru, przerwanego tylko w kilku miejscach.

Najlepiej ruszyć spod zamkowej bramy, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, czyli wzdłuż uliczki za kościołem franciszkanów. Ten fragment muru od strony starówki jest niziutki, czasem można nawet stanąć na palcach i wyglądnąć, by zobaczyć skarpę spadającą prosto do Widawy. Od zewnątrz mur już nie jest niski – wręcz przeciwnie, ma ponad 6 metrów – z tej strony najtrudniej było zdobyć miasto. Ponadto lewą stronę flankował zamek. Gdy miniemy Basztę Piekarską dojdziemy do uroczego zakątka. W miejscu, gdzie wody Widawy wdzierają się na teren starówki, wykonano dwa arkadowe przepusty. To swoista brama dla tych, którzy chcieliby wpłynąć do miasta łodzią. Takie rozwiązanie, które włączyło rzekę w system obronny miasta, umożliwiło przeniesienie tutaj w 1418 roku młyna miejskiego. Zabudowania młyńskie do dziś stoją na miniaturowej wysepce.

Wędrując dalej przechodzimy ulicę Armii Krajowej, tu stała brama Wodna prowadząca przez most na Widawie do Starego Miasta. W okolicach dzisiejszej straży pożarnej zachowały się, trzy częściowo rekonstruowane kwadratowe baszty i dochodzimy do najbardziej znanego punktu obrony: do Bramy Krakowskiej. Tędy prowadził najważniejszy trakt, z Wrocławia do Krakowa a i dzisiaj tłoczą się tu w wąskim przejściu samochody i piesi. Nad bramą pochodzącą z 1371 r. góruje wysoka wieża, którą nie raz podwyższano i odnawiano. Na szczęście Brama Krakowska nie podzieliła losu przeciwległej Bramy Niemieckiej, którą rozebrano w XIX wieku, bo przeszkadzała w ruchu.

Spacer można kontynuować, czasem mury są zasłonięte, czasem przykleił się do nich współczesny budynek, ale w okolicach stacji kolejowej jest dłuższy odcinek, częściowo rekonstruowany, murów podwójnych. W XIX wieku zasypano fosy, a w międzymurzu urządzono trawniki i skwery. Dojdziemy między nimi aż do zamku i w ten sposób zamkniemy kółko.

Zachęcam do odwiedzenia Namysłowa, bo choć słynne bedekery rzadko o nim wspominają, (wszak nie ma tu Mc Donaldsa ani parku wodnego), ale jest to jedno z ciekawszych, dobrze zachowanych starych miast na Śląsku.

Na zdjęciu: Arkady w murach miejskich nad Widawą. Niezwykle urocze i unikalne rozwiązanie, gdzie rzeka wpływa na teren starego miasta.