Problem odżył w latach osiemdziesiątych (1980-82), gdy pojawił się, wydany w trzech tomach, "Wykaz urzędowych nazw miejscowości w Polsce". Jak każda opasła książka, był trudnodostępny i nie wpłynął specjalnie na rzeczywistość. Niemniej urzędnicy warszawscy uznali go za wyrocznię w sprawach wątpliwych. A nie było to dzieło doskonałe, bowiem od tego czasu poprawiane było w 33 rozporządzeniach, a liczba poprawek sięga kilkuset. Znane są też przypadki wnoszenia poprawek do wcześniej opublikowanych poprawek. Spis ten - swoimi oczywistymi błędami - niejako gwałcił porządek prawny, bo bezpodstawnie zmieniał rozporządzenia z lat 40. Dotyczyło to np. Starowic Dolnych, którym w spisie skasowano przymiotnik Dolny. Odzyskały go dopiero kolejnym rozporządzeniem w 2006 r.
Na samej Ziemi Brzeskiej od lat 50. do końca wieku nie było już zmian. Natomiast w gminach sąsiednich bałagan był bardzo duży. Pierwszą gminą był Lewin, który wystąpił z wnioskiem o uporządkowanie nazw majątków popegieerowskich. Miały one co prawda jakieś nadane nazwy w latach 40. ale nikt ich nie znał i nikt nie używał, bo posługiwano się skrótowcami typu PGR. Ministerstwo przychyliło się wówczas do wniosku i w urzędowo zostały zatwierdzone Błażejowice, Piaski. Zmieniono także nazwę przysiółka Rusków na brzmienie nieco bardziej zgermanizowane - Raski. (W tym czasie też nadano byłym majątkom status sołectw: Leśniczówce i Błażejowicom.)
Kolejne "kłopoty" wyszły po 2003 r., gdy w ministerstwie rozpoczęły się prace*1 związane m.in. z systemami geodezyjnymi, a przede wszystkim z systemem TERYT*2, zmierzające do nadania każdej miejscowości unikalnego numeru. Wówczas wszelkie rozbieżności wyszły na jaw. Spis nazw urzędowych*3 zawierał inne nazwy niż na mapy Głównego Geodety Kraju, jeszcze inne nazwy zawierały mapy Wojskowych Zakładów Kartograficznych, a jeszcze inne nazwy wpisywane były do dowodów osobistych.
Wtedy to ministerstwo rozesłało do gmin listy nazw w celu uporządkowania stanu prawnego. Niektóre gminy zareagowały prawidłowo, inne zlekceważyły sprawę. Generalnie na Ziemi Brzeskiej, bałagan jest niewielki, bowiem ze wsi sołeckich tylko jedna była rozbieżność: Borucice/Barucice, pozostałe przypadki dotyczyły kilku przysiółków. Gminy jednak nie występowały z potrzebą korekty.
Gmina Grodków zauważyła dużo więcej poważniejszych rozbieżności, które dotyczyły także dużych wsi. Słynne są Gałążczyce: w wykazie warszawskim brakowało kropki nad ż, ale wszelkie miejscowe dokumenty tę kropkę zawierały. Komisja ministerialna nie przychyliła się do wniosku uzasadniając, że... pierwsze zapisy średniowiecznej nazwy nie zawierały kropki nad z. O głupocie tego uzasadnienia aż trudno pisać, gdyż ta sama nazwa nie zawierała również ogonka przy ą, ani ukośnej kreski w literze Ł; a litery z wcale nie było, bo zapisy wyglądały jak "Glasczi", "Galanscicz". W XIII wieku nie było jeszcze polskiej ortografii i obcojęzyczni mnisi zapisywali brzmienie słowiańskich nazw w dużym przybliżeniu. Jak wyglądały typowe dokumenty z XIII wieku pokazuje skan*4. Gdyby zastosować logikę*5 Komisji, należałoby pozbawić kropek i kresek takie nazwy jak Poznań, Kraków, Wrocław, Gdańsk itp.
W gminie tamtej pojawiło się jeszcze kilka rozbieżności, ale grodkowskim samorządowcom zabrakło woli do spierania się i przyjęli zapisy warszawskie. Gałążczyce, Wierzbno i Mikołajów musiały zmienić nazwy i płeć i dostosować się do spisu warszawskiego: Gałązczyce, Wierzbna, Mikołajowa. Natomiast w przypadku Starowic, które dekretem Gomułki dostały przydomek Dolne, ale w warszawskim spisie z 1980 już go nie miały, na mocy rozporządzenia w 2006 roku ponownie dodano ten przymiotnik. Z jakiej przyczyny to się udało? Nie wiadomo.
Niepokojące zjawisko istnieje w gminie Lubsza. Skasowano tam (2008 r.) już trzy historyczne nazwy. W przypadku opuszczonego Wójcina można zrozumieć intencje, choć co komu przeszkadza nazwa pustkowia? Można też zrozumieć nieporozumienia z Michałowiczkami - kiedyś były własnością Michałowic, teraz przypisane są do sołectwa Lubsza, więc nazwa mogła być już niepraktyczna. Ale dlaczego skasowano nazwę przysiółka Piastowice Małe/Piastowiczki? Te kilka domów stoi do dzisiaj między Piastowicami a Lubszą i pod każdym względem zasługują na miano przysiółka.
Nadgorliwa decyzja o likwidacji tych nazw stoi w sprzeczności z zasadami, które publikuje Komisja na swoich stronach. Nie powinno się likwidować nazw, bo są one świadectwem kultury i dziedzictwa narodowego.
Z wykazu też znikły Wapienniki pod Karłowicami, w których co prawda zmarła ostatnia autochtonka, ale remonty domów wskazują, że ta samotna osada będzie jeszcze długo wykorzystywana.
Jedynym pozytywnym elementem prac ministerstwa jest uratowanie nazwy Lewandówka. Chociaż sami mieszkańcy tego przysiółka nie zdawali sobie sprawy, to okazało się, że to całkiem oficjalna nazwa, która była w wykazie nazw urzędowych już w 1980 roku. Teraz otrzymała swój unikalny numer w systemie Teryt i jest jednym z wielu przysiółków w gminie Popielów.
Jeszcze inny jest przypadek wsi Kolno. Przypomnę, że to jedna ze starszych słowiańskich nazw na Ziemi Brzeskiej, jedna z niewielu zaznaczonych na pierwszej mapie Śląska. Dużo później otrzymała przydomek "Stary" dla odróżnienia od sąsiedniej nowozałożonej wsi. W 1947 roku zarzucono starą formę Kolno i wymyślono nową formę Kolnie (dla obu wsi), powstało więc Nowe Kolnie i Stare Kolnie. Zarządzenie jednoznacznie wskazało także odmianę w trzecim przypadku. W dopełniaczu powinno się mówić: "jestem ze Starego Kolnia". Dzisiaj jednak używa się odmiany takiej jak dla rzeczownika w liczbie mnogiej: a więc "jestem ze Starych Kolni, w Starych Kolniach", itd. Dotyczyło to analogicznie Nowego Kolnia.
Podczas ostatnich konsultacji z gminami, gmina Popielów zwróciła uwagę na rozbieżność w sprawie odmiany i komisja uwzględniła wniosek. Dzisiaj już w bazach danych widnieje forma "jestem ze Starych Kolni". Tymczasem wniosku takiego nie złożyła gmina Lubsza w stosunku do Nowych Kolni. Mamy więc dwie sąsiadujące wioski, dla których ustalono odmienną deklinację. Formalnie rzecz biorąc jedni mieszkają w Starych Kolniach a ich sąsiedzi w Nowym Kolniu.
Zupełnie innym zjawiskiem są perypetie z... kreską. Baza lotnicza pod Brzegiem powstała przed II wojną światową i wówczas nosiła nazwę Fliegerhorst Brieg, co oznaczało po prostu baza lotnicza Brzeg. Podobnie było za czasów radzieckich. Formalnie lotnisko położone było na polach trzech wsi, ale w praktyce było niezależną jednostką osadniczą. Naturalnym więc było, że po wyjeździe Rosjan, przekazaniu terenu gminie, z terenu 3 wsi wyodrębniono formalnie nową miejscowość i nadano jej status niezależnego osiedla. Naturalną nazwą dla tego nowego miejsca byłaby nazwa "Lotnisko" i taka była powszechnie używana przez rodowitych brzeżan, ale... Rada Gminy uchwaliła nazwę Skarbimierz Osiedle. Taką podwójną formę ma wiele osiedli w Polsce, ale są to osiedla w ramach większych miejscowości, które powstały pierwotnie jako jednostka podrzędna, zależna od jednostki dominującej. W przypadku podbrzeskiej bazy lotniczej, nigdy nie była ona częścią wsi Skarbimierz, ani jakiejkolwiek innej wsi. Jedyną jednostką nadrzędną mógł być odległy Brzeg.
Błędem więc było kojarzenie nazwy lotniska ze Skarbimierzem, jak również błędem było używanie nazwy pospolitej "osiedle" dla obiektu, który osiedlem w istocie nie był i nie jest. Pomimo tych oczywistych błędów świadczących o niedbalstwie językowym urzędników gminnych, uchwała gminy została zaakceptowana przez Komisję i zatwierdzona rozporządzeniem ministra 31 grudnia 1999 r. w formie: Skarbimierz Osiedle.
Ale to nie koniec tej historii. Całkiem niedawno polscy językoznawcy ogłosili wręcz rewolucyjną reformę ortografii w zakresie pisania wieloczłonowych nazw miejscowości. Wg nowej maniery - bo tak na razie należy nazywać ten pomysł - wszystkie dwuczłonowe nazwy powinny być pisane z łącznikiem (kreska zamiast spacji). Projekt nowego rozporządzenia i system Teryt uwzględniają już tę manierę ale formalnie nikt nazwy nie zmienił, bo uchylenia rozporządzenia nie było. W tej chwili zapis z łącznikiem Skarbimierz-Osiedle spotykamy jedynie na dwóch znakach drogowych.
W związku z powyższym i pomimo, że rozporządzenia podpisywane przez Władysława Gomułkę, zabraniające używania nazw innych niż urzędowe, brzmią dosyć poważnie, z całą świadomością w tym przewodniku używam nazw wszelakich. Te urzędowe, te używane w mowie potocznej i te historyczne, które miały zostać wytarte z pamięci mieszkańców.