Nieprzypadkowo, bo każdy jest świadectwem zbrodni: morderstwa bądź zabójstwa, które popełniono przed wiekami. Wśród powinności, nakładanych przez tradycję i prawo, zabójca był zobowiązany m.in. wykuć krzyż. Początkowo była to dość uciążliwa kara, gdyż własnoręczne kucie w granicie czy choćby piaskowcu nie było łatwe. Krzyże były wtedy prymitywne: krzywe, nieforemne. Z czasem, w XVI i XVII wieku złoczyńcę wyręczały specjalistyczne warsztaty wówczas krzyże miały już regularne kształty a czasem czytelne inskrypcje.
W innych częściach Polski była to tradycja mało popularna, jeśli w ogóle znana. Natomiast Dolny Śląsk jest wręcz usiany takimi pomnikami. Prym tu wiedzie powiat świdnicki, ale i w naszych okolicach ostało się wiele pięknych przykładów.
Olbrzym zagubiony w zieleni
Wśród nich jeden wyróżnia się szczególnie. Stoi koło Psar, w dawnym parku dworskim. Samo miejsce jest bardzo urocze, wokół zieleń, liczne cieki, mostki, stare stawy to zdziczały park krajobrazowy. Dróżka prowadzi nad strumykiem, przechodzimy kamienny mostek i nagle przed nami wyrasta wielki granitowy kamień. Jest wyższy od człowieka, mierzy 217 cm to czyni go wyjątkowym, bo zazwyczaj krzyże pokutne są niskie, wyrastają metr nad ziemią. W rankingu najwyższych psarski zajmuje trzecią pozycję na Śląsku.Dokument z 1360 r.
Ponieważ te kamienne zabytki liczą sobie co najmniej kilkaset lat, a nierzadko i 700, to trudno oczekiwać, by pozostały dokumenty z tamtych czasów. Psarski krzyż jest ewenementem i pod tym względem. Znany jest dokument zwany ugodą pokutną, w której opisana została cała historia. Zdarzyło się to gdzieś 643 lata temu. Gebhard von Kittlitz posprzeczał się i zamordował Bavarusa ze Ścinawy. Wynika z tego, iż oboje to miejscowi, Ścinawa leży kilka kilometrów od Oławy, a ród Kitlitzów zamieszkiwał wiele majątków w powiecie brzeskim i oławskim. Ugoda odbyła się przed brzeską radą miasta w 1360 roku. Oprócz wystawienia krzyża, mordercy polecono odbycie pielgrzymki do Akwizgranu, zakup 1000 mszy świętych u brzeskich dominikanów i franciszkanów. Zobowiązany był też do wysłania kapłana po poświadczenie papieskie do Rzymu i do wypłacenia odpowiedniego zadośćuczynienia wdowie.
Oglądając krzyże warto zwrócić uwagę na ślady rytów. Bardzo często wklęsłości są bardzo zatarte, wtedy musi pomóc wyobraźnia. Tak i jest w przypadku krzyża w Psarach. Sto lat temu można było dostrzec wyraźny sztylet: z krótką rękojeścią i ostrzem tej samej długości. Dzisiaj ledwo widać ostrze i gdyby nie rysunek z 1928 roku można by się sprzeczać co ten znak przedstawia. Naukowcy nie do końca są zgodni, co do znaczenia tych rytów. Wszystko jednak wskazuje, że przynajmniej na Śląsku w większości przypadków było na krzyżu przedstawione narzędzie zbrodni. W tym wypadku sztylet, w innych widły, miecz i tym podobna broń.
O Bractwie Krzyżowców
Krzyże pokutne, jako zabytki dość pospolite i prymitywne, leżały na uboczu zainteresowań naukowców i władz. Dość powiedzieć, że wiele z nich nie doczekało się nawet wzmianki w katalogach zabytków sporządzanych w latach 60. Znalazła się jednak osoba, która odkryła te niepotrzebne przydrożne zabytki i od lat przywraca im należną rangę w społecznej świadomości. Jest to Andrzej Scheer mieszkaniec Świdnicy, założyciel Klubu Badaczy i Miłośników Krzyży Pokutnych i Rzeźb Przydrożnych. W skrócie ten PTTK-owski klub nazywany jest Bractwem Krzyżowców. Członkowie klubu spotykają się dwa razy do roku na swoich biesiadach pokutnych, za każdym razem w innej części Śląska. Inwentaryzują pomniki, krzyże, kamienie, często ratują te pomniki od zagłady, czasem odkrywają porzucone gdzieś w rowach, a nade wszystko popularyzują. Większość informacji w tym artykule i w artykułach całego cyklu, pochodzi właśnie z materiałów zbieranych i opracowywanych przez Andrzeja Scheera.
Bluszcz porasta zielenią
Granit, sztylet i czas,
Który długim łańcuchem lat
Skuwa krzyż i pokutę.
(Strofa z wiersza Fritza Lischki zawierającego legendę psarskiego krzyża.)