Różne obiekty militarne zazwyczaj w czasie ich używania są tajne i rzadko po nich pozostaje dokument. A już szczególnie na Dolnym Śląsku jest dużo budowli z ostatniej wojny, o których niewiele wiadomo, bo świadkowie ich powstania albo zginęli, albo zostali wywiezieni. Są to słynne sztolnie w Górach Sowich, podziemne fabryki zbrojeniowe pod Książem, kopalnie uranu, a mgiełka tajemnicy okrywa nawet autostradę sudecką. Ale po co szukać daleko, skoro i w naszej okolicy ostały się takie zagadkowe obiekty.
Na ścieżce pana Piotra
Niedaleko od Brzegu, w wielkich kompleksach leśnych zwanych Borami Namysłowskimi i Lasem Lubszańskim, zachowały się bunkry, które mają ścisły związek z zakładami zbrojeniowymi koncernu Kruppa. Zanim jednak odkryłem przeznaczenie czterech budowli położonych na północ od Leśnej Wody, Dobrzynia i Lubszy, zajęło mi to sporo czasu i wymagało pomocy wielu osób. Najbardziej znany jest bunkierek nr 2, bo leży przy leśnej drodze, w pobliżu szosy z Dobrzynia do Wójcic. Trochę trudniej odnaleźć bunkierek nr 1. Po raz pierwszy zaprowadził mnie do niego pan Piotr Neyman, zapalony miłośnik buszowania na dwóch kółkach po lesie. Fragment lasu na pół-noc od Leśnej Wody jest jego ulubionym zakątkiem na tyle, że rowerzyści z klubu Na Przełaj zaczęli jedną ze ścieżek nazywać imieniem Pana Piotra. Kolejnym etapem była pomoc leśniczego Ireneusza Płócienniczaka, który za wskazówkami leśniczych naniósł mi na mapę położenie kolejnych dwóch bunkierków nazwałem je nr 3 i nr 4. W końcu razem z P. Neymanem dotarliśmy do wszystkich czterech budowli. Spostrzeżenia były zastanawiające: są identyczne i dziwne. Jedna wielka ślepa ściana (ślepa czyli bez okien). Za nią malutkie pomieszczenie z drzwiami, jednym oknem i jedną szczeliną strzelniczą. Taki układ nie pozwalał na sensowną obronę, czy też na umieszczenie jakiegoś działa wewnątrz. Żaden z bunkierków nie strzegł też jakiegokolwiek obiektu, ani drogi, ani mostu. Wokół tylko las. Za to wszystkie są skierowane ślepą ścianą w jednym kierunku: północno-zachodnim. Zagadka mnie intrygowałaZabawa w puzzle
Olśnienie przyszło z chwilą, gdy dokładne leśne mapy (w skali 1:10 000) użyczone przez brzeskie Biuro Urządzania Lasu, rozłożyłem na podłodze. Zajęły cały pokój. Dziś nadleśnictwa mają mapy numeryczne i bez kłopotu można przyłożyć sąsiednie arkusze, ale wówczas mozaika arkuszy przypominała zabawę w puzzle. Po ich sklejeniu wyszło na jaw: wszystkie 4 bunkry leżą na jednej prostej, i dokładnie co 1750 metrów od siebie. Ustaliłem też, co znajduje się na przedłużeniu odcinka utworzonego przez bunkry.Strzelnica na trzy haubice
Na północny-zachód, w odległości 5.250 metrów od bunkierka nr 1, czyli w stronę Jelcza, również w lesie, znajdowała się strzelnica. Jej szczątki znajdziemy i dziś: trzy wybetonowane stanowiska, gdzie stały działa, liczne drogi dojazdowe, nasyp zapewne po kolejce wąskotorowej, ogromny kulochwyt. Wszystko to przypuszczenia, ale chyba nie pomylę się, że stojący w odległości około stu metrów kulochwyt służył do testowania siły ognia. A musiała to być solidna budowla, by wytrzymała uderzenia ponad 40-kilogramowych pocisków. Natomiast by wypróbować dokładność, celność trzeba było strzelać na dużą odległość. I prawie pewne, że te cztery bunkierki służyły tylko po to, by mógł się w nich schronić żołnierz obserwujący upadek pocisku. Dobitnie o tym świadczą ślepe ściany budowli (możliwe, że kiedyś wzmocnione były nasypem z ziemi) skierowane na strzelnicę.Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny szczegół. Mierząc od strzelnicy, w kierunku linii strzału w odległości ponad 21 kilometrów nie było wówczas ani jednego budynku, ani miejscowości o co na Śląsku przecież niezwykle trudno. Pierwsza miejscowość Kurznie znajduje się 22 km od strzelnicy, a 9,5 km od ostatniego bunkierka. To w zupełności wystarczało, by testować najdalej strzelające haubice. Ten przeważnie zalesiony pas szerokości co najmniej 4 kilometrów zapewniał względne bezpieczeństwo ludności cywilnej.
Bertha Werk
Strzelnica, już bez wątpienia, to część doświadczalna wielkich zakładów zbrojeniowych Bertha-Werk. Fabryka w Jelczu, produkująca haubice, lufy dział okrętowych, lotnicze wały korbowe była tylko jednym z wielu zakładów, które należały do wielkiego koncernu zbrojeniowego. Właścicielem niemieckiego koncernu w 1943 roku był Alfred Krupp, a imię Bertha zostało nadane zakładom na cześć jego matki. Dziś w miejscu fabryki broni znajduje się fabryka autobusów.Fotografie: Młodzież z brzeskich szkół zwiedza bunkierek nr 2 w pobliżu Dobrzynia. Olbrzymi kulochwyt, który musiał wytrzymać uderzenia ciężkich 43-kilogramowych pocisków haubicy produkowanej w zakładach Bertha-Werk. Fragment lasu koło Leśnej Wody. Bunkierek nr 1 leży w pobliżu ścieżki pana Piotra.