Zamkowe opowieści

Cz. 1. Tajemniczy zamek

Opowieść o rudobrodym zbójniku, który kule armatnie na dachu zamiatał

W każdej legendzie jest ziarnko prawdy, ale nie spodziewałem się znaleźć w legendzie całego zamku. A jednak! W 2001 roku ukazała się na brzeskim rynku mała książeczka pt. „Legendy brzegu i okolic”. Można ją jeszcze znaleźć w księgarniach. Jest to tłumaczenie Wiesława Skibińskiego miejscowych legend, które zebrał i wydał w 1922 roku Paul Fräger. Wśród podań znajdują się dwa, które mgliście wspominają o pewnym zamku.

Pierwsza opowieść przypomina pewnego oficera, który podstępem aresztował kryjącego się w zamczysku herszta bandy. Następna legenda również opowiada o zamku i o tym, iż był siedzibą rozbójników. Opisuje najazd jakiegoś brzeżanina, który rozpoczął ostrzał artyleryjski. Na zamek posypał się taki grad kul armatnich, że stary rudobrody klucznik, niczym Gerwazy, wszedł z miotłą na dach i zaczął zamiatać kule. Od tego czasu został nazywany Rudobrodym Zamiataczem.

Obie legendy są krótkie, wręcz lakoniczne, ale z całą pewnością oparte na historycznych wydarzeniach. U schyłku średniowiecza proceder rozbójniczy był bardzo częsty, zajmowało się tym wielu wyjętych spod prawa rycerzy, którzy chronili się w swoich lub opuszczonych starych zamczyskach. Takim schronieniem był na przykład zamek na Gromniku, co poświadcza historia. A mógł być także ten zamek z legendy. Rozbójnicy łupili przejeżdżających kupców, kradli konie a raz byli na tyle bezczelni iż napadli na uczciwych ludzi i zrabowali im 6 wozów w Brzeskiej Wsi (przedmieście w okolicach dzisiejszej ulicy Trzech Kotwic) – tuż pod murami książęcego miasta. Dawali się we znaki na tyle, że nie jeden raz mieszczanie wrocławscy i brzescy organizowali wyprawy przeciw tym raubitterom. Jednej takiej pogoni za rabusiami przewodniczył brzeski książę. Może to właśnie on prowadził ostrzał Starego Zamku i o nim wspomina legenda?

Tyle legendy, a co mówi historia?

Ponoć drewniany gród istniał już w 1272 roku. Powstanie zamku murowanego wiąże się z Piastami brzeskimi, a więc zapewne musiało się to stać po 1311 roku a przed 1344. Potwierdza to wzmianka o zamku murowanym z 1331 r. Następne informacje wiążą się z husytami, którzy najechali i zniszczyli zamek w 1430 roku. Ostateczne zniszczenie zamku przypisuje się wojskom Macieja Korwina. Miało się to stać w roku 1473 lub 1474. Ale Maciej Korwin opanował Śląsk cztery lata wcześniej, więc rola zamku w czasie wojny o tron czeski nie do końca jest jasna. Następne informacje pochodzą z XVIII wieku, gdy materiał budowlany wywieziono do Kopic.

Nikt nie wie gdzie jest

Współczesna literatura wymienia nie raz ten zamek, najczęściej przy okazji różnych spisów, i najczęściej myląc, bądź lakonicznie wskazując miejsce. Raz przypisuje się go do Głębocka, innym razem do Żelaznej, albo „ tak jak Wiesław Skibiński ” do Osieka Grodkowskiego. I tak naprawdę, to chyba nikt nie wiedział gdzie ten zamek stał. Nie ma go na żadnej powojennej mapie. Ale znalazłem go na przedwojennej doskonałej mapie topograficznej z lat trzydziestych. Symbol ruiny i wyraźny opis: „Altes Schloß K.D.”, czyli Stary Zamek pomnik kultury – jednoznacznie wyjaśnia legendy*.

Zamek stał w zakolu Nysy Kłodzkiej, która tu meandrowała, niezwykle zawile. I strzegł przejścia przez rzekę. Wówczas był to prawy brzeg rzeki, a dzisiaj wyraźnie jest lewy. Zaszły więc znaczne zmiany, ale starorzecze zachowało się doskonale. Aby wejść suchą stopą na zamkowy teren, trzeba trafić na wąski przesmyk, który prowadzi przez fosę niczym grobla. Byłem tam wiosną tego roku, wraz z Jerzym Guziakiem przeczesaliśmy teren dokładnie. Niestety, chociaż miejsce jest trudnodostępne, dzikie i wymarzone na siedzibę rozbójników, to żadne kamienie nie pozostały. Prawdę podawały zapiski, iż kamień wywieziono na budowę pałacu w Kopicach.

Pozostała za to niesamowita naturalna przyroda: wiosną tu kwitną łany przebiśniegów, później czosnek niedźwiedzi, kokorycz, konwalie. Chyba nigdzie na Opolszczyźnie nie ma tak wielkich kobierców jak w łęgowych lasach nad Nysą.

* Już po opublikowaniu artykułu w NTO, ukazał się artykuł w „Spotkaniach z Zabytkami”, który potwierdza moje przypuszczenia, że zamki kojarzone w literaturze z Głębockiem, Żelazną czy Osiekiem należy jednoznacznie utożsamiać z zamkiem w lesie Kokorycz.
Jak trafić?
  • Stary Zamek stał na wyciągnięcie ręki, na prawo od asfaltowej alejki prowadzącej z Głębocka do Michałowa. Jadąc od Głębocka, trafiamy najpierw na rezerwat przyrody Kokorycz, potem przejeżdżamy nasyp dawnej linii kolejowej do Niemodlina, 500 m od tego miejsca jest ostry zakręt w lewo. By wjechać na teren zamkowy skręcamy tam w prawo a następnie ścieżką w lewo w dół, przez pokrzywy, małą groblą przez starorzecze. Wskazane obuwie i długie spodnie traperskie. Alejka asfaltowa skręca po 100 metrach w prawo zgrabnie omijając w tym miejscu dawny zamek. Na drugim zakręcie, można zjechać w lewo i polna droga zaprowadzi do Kolonii a dalej na żwirownię bądź do Osieka Grodkowskiego.
  • Hasła powiązane:
  • Las Kokorycz, Rezerwaty, Legendy.